Geografia

girlinthemirror

Sądzę, że jak chodzi o ten przedmiot, niektórzy będą mogli wiele powiedzieć.
Lubicie geografię? Dzieje się u was na tym przedmiocie coś ciekawego? Jakiego macie nauczyciela od geografii?

Nimrodel

Oj, tak. Ja się wypowiem.

Tak, więc... Geografia nie jest złym przedmiotem, można się dowiedzieć wiele ciekawych rzeczy. W zeszłym roku i przez część tego mieliśmy nauczycielkę, która niestety nie potrafiła poradzić sobie z naszą klasą. Zupełnie. Lekcje geografii były najluźniejszymi lekcjami, jakie nam przypadały w ciągu tygodnia, a chłopaki wyprawiali na nich cuda. Najpopularniejsze było rzucanie się kulkami z papieru. Ja na geografii pisałam opowiadania, bo mi się nudziło. Pani w końcu zadawała nam jakieś prace na lekcji, ale to i tak nie skutkowało, bo prawie nikt tego nie robił. W końcu pani nie wytrzymała i - prawdopodobnie - zwolniła się z naszej szkoły.
A wtedy przyszedł pan Wiesław.
I się zaczęła męczarnia. Radzi sobie z uczniami, bez dwóch zdań. Chłopaki na lekcjach siedzą cicho, bo pan opowiada jakieś głupie/czarne kawały i mogą się z nim dogadać. Dziewczyny zaprasza na "randki" przy mapie i tego typu. W ogóle, dyktując nam coś przekręca nazwy albo podaje coś zupełnie przeciwnego i potem kwituje to stwierdzeniem "mam wadę wymowy". A my musimy wszystko mazać i pisać na nowo. Troszkę to denerwujące. Ale najgorsze jest to, że pyta z mapy bez mapy. Oczekuje od nas, że odpowiemy mu, jak przejechać ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich do Mongolii, nie patrząc przy tym na mapę. Z pamięci! To jest trochę bez sensu, bo przecież nikt się nie nauczy mapy tak dokładnie, żeby od razu wszystko z pamięci wyrecytować.
Powiem tak: nie jest złym nauczycielem, bo przynajmniej potrafi utrzymać jako taki spokój i porządek na lekcjach, ale ma złą metodę nauczania.

girlinthemirror

Ja tam pana Wiesława nie lubię i nigdy nie polubię, przez to jego idiotyczne "Wikinga"! Denerwuje mnie tym i kiedyś dam mu w twarz, zapowiadam wam to!
Za geografią z resztą też nie przepadam.
Faktycznie, z zeszłym roku były niezłe jazdy - kule, kulki, czy nawet skórka od pomarańczy (rzucona we mnie, niestety trafili), chodzenie po ławkach, rozmowy, krzyki, hałasy, głupawka. W tym roku kul było trochę mniej, ale pani już nie wytrzymała i nic z nami nie robiła - kazała pisać jakieś bezsensowne punkty w zeszycie, które nic nam nie mówiły, rozdawała kartki do pracy w grupach i co jakiś czas robiła sprawdziany. Na semestr miałam trzy. Masakra!
W drugim semestrze o tyle lepiej, że wyrobiłam na czwórkę, ale to uczenie się na pamięć mapy też jest dla mnie bez sensu. I jego głupie żarty! Nie można nawet kartkówki spokojnie napisać, bo on cały czas coś gada.
Moim zdaniem taki dział jak kontynenty można przerobić o wiele ciekawiej, a nie tak zniechęcać nas do tego przedmiotu, bo obawiam się, że przez takie nauczanie, już nigdy geografii nie polubię.

Nimrodel

Nefrectinie.

ostatnio coraz bardziej lubię geografię

W tamtym roku siedziałam w trzeciej ławce z kumpelą, otoczona chłopakami. Wieczne rozmowy, gadanie, a jesli chodzi o lekcję wiecznie nie w temacie, wszystko mnie nudziło. W tym roku jednak przesiadłam się z kumpelą do pierwszej ławki i to pomogło. Aż chce mi się słuchać pani, udzielam się na lekcji. Więcej wiem i chętniej uczę się w domu. Very Happy

girlinthemirror

U nas to nie działa, jak siądziesz w pierwszej ławce to nasza nowa nauczycielka zabiera ci zeszyt, ćwiczenia i przegląda co masz, czego nie masz, a ja nie lubię takich akcji.
Ja aktualnie siedzę z Nim w drugiej ławce, za nami zawsze siedzą jacyś chłopcy, przed nami czasami nasz ulubieniec, który ostatnio zaczął przed nami uciekać. Wink

Przez to ławka jest wolna i pani sadza tam tych, którzy rozmawiają, a ostatnio szczególnie tych chłopaków, którzy mają długie włosy.
Jak chodzi o mnie, bez względu na to gdzie siedzę, i tak nie mogę się skupić. Very Happy

Nefrectinie.

tez za tym nie przepadam. nie mamy ćwiczeń, więc zawsze dopada się do mojego zeszytu. Ale to mnie motywuje żeby prowadzić notatki na lekcji. A wiadomo, notowanie to więcej wiedzy w głowie Wink