Forum http://filmyksiazkiseriale.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

W pościgu za Foldarem
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum http://filmyksiazkiseriale.fora.pl Strona Główna -> RPG / I RPG - Zwiadowcy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Anabell
Grafik



Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zabrze
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Pią 20:03, 11 Cze 2010    Temat postu:

Wiążąc kobietę, bacznie obserwowała każdy jej ruch. Tacy ludzie bywają bardzo sprytni, choć na pozór tak nie wyglądają. Mistral wreszcie była zadowolona. Czekała na większą przygodę, a ona już się zaczęła. Ktoś ewidentnie czyhał na ich życie, bądź na żywot jednej z nich. Każdego zwykłego człowieka to by przeraziło, ale nie Mistral.
"Foldar nie działa w taki sposób" - przemknęło jej przez myśl, jednak szybko przestała o tym rozmyślać. "Trzeba być uważnym i tyle".
Mistral głaszcząc konia, kątem oka zauważyła jak Nimrodel daje sakiewkę ziół zbójom. Cicho westchnęła. Nie była tak wrażliwa i łagodna jak ona, ale też zbyt porywcza jak Delimorn. Bywała okrutna, jeśli zaszła taka potrzeba. Ale bywała także spokojna i opanowana, aż do przesady. Mistral uwielbiała być... ironiczna. Tak, to chyba dobre słowo.
"No nic - pomyślała - ludzie tacy jak Nimrodel są nam bardzo potrzebni w takim okresie"
Po chwili "rozbójnicy" zostali przywiązani do siodeł i szli za wierzchowcami. Przodem jechała Delimorn, nastepnie Nimrodel i rabusie. Cały pochód kończyła Mistral. Starannie obserwowała okolice oraz tych dwóch z przodu. Posłyszała ciche szepty i ich spojrzenia na noże przy siodle Nimrodel. Delikatnie ześlizgnęła się z konia i podeszła do nich od tyłu.
- Nie tak szybko, niewdzięcznicy. Dziewczyna ratuje wasze nędzne życie, a wy? Jeden ruch. A ze mną nie będzie tak łatwo, zrozumiano? - syknęła im do ucha.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nimrodel
Junior Admin



Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 585
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Sob 15:33, 12 Cze 2010    Temat postu:

Nimrodel usłyszała słowa Mistral, kierowane do obcych. W jej głowie kotłowało się od myśli. Kim oni właściwie są i dlaczego napadają akurat na nich? Jedno dziewczyna wiedziała na pewno – nie przysłał ich Foldar. W szarych oczach tego mężczyzny nie dostrzegła strachu, tylko zaciętość i upór. Foldar zatrudnia tchórzów, a gdy mogą go zdradzić, zabija ich. Dokładnie tak, jak tamtego, który niedawno został postrzelony zatrutą strzałką przez jakąś nieznaną im osobę. A może to był ktoś z ich obecnych jeńców? Nie, tego Nimrodel była pewna. Po prostu znalazłyby przy nich jakąś truciznę i dyskretną amunicję… Ale żeby tak zabić człowieka? Jasnowłosa dziewczyna wzdrygnęła się na samą myśl. A może pocisk nie był przeznaczony dla tamtego człowieka, tylko dla niej…? W jej głowie zaczęły wykwitać teorie spiskowe. Odwróciła nieznacznie głowę, by spojrzeć za siebie i upewnić się, czy wszystko jest w porządku. Ten mężczyzna cały czas się w nią wpatrywał. Nie mogła znieść tego przenikliwego spojrzenia. Przeniosła wzrok na dziewczynę, która natomiast cały czas patrzyła groźnie na Delimorn. Na ostatku, Nimrodel napotkała spojrzenie Mistral. Obie wymieniły uśmiechy, po czym jasnowłosa dziewczyna odwróciła się na powrót w siodle i tym razem wbiła wzrok gdzieś w dal. Czuła niepokój. Pamiętała dobrze dzień, w którym musiała porzucić dom i ziemię. Oczyma wyobraźni wciąż widziała strzałę, rozbijającą szybę w oknie. A potem coraz więcej strzał, pojawiających się znikąd… Jej biały rumak został zabity, a przywiązała się do niego tak bardzo, po śmierci rodziców…! W niedługim czasie podpalili jej dom. Pamiętała wciąż, jak dusząc się dymem i mdlejąc od gorąca, ostatkiem sił wybiegła ze środka i przez resztę dramatycznych chwil musiała oglądać, jak ginie, trawione przez płomienie, dzieło życia jej ojca. Ludzie z lenna przybyli na pomoc i udało im się ocalić większą część wielkiego domu, sąsiedzi zebrali się i odstraszyli napadających, ale nie na długo. Po jakimś czasie, Nimrodel dostała list, czy może raczej groźbę, by oddała ziemię i majątek należący do jej rodziców, a teraz – do niej. Dziewczyna nie miała pojęcia, kto to mógł być, ale obiecała sobie, że zgłosi się do jakiegoś zwiadowcy i będzie się szkolić, aby móc bronić tego, co się jej należy.
A teraz? Wprawdzie jest znakomitym zwiadowcą, ale nawet nie wie, czy jej dom jeszcze stoi, a ziemie nie są okupowane przez okrutnych rabusiów, albo co gorsza – dawno sprzedane…
Wszyscy jechali (lub szli) przez resztę dnia, bez niespodzianek. Ku irytacji innych, Nimrodel zatrzymywała się trzy razy w ciągu trasy i dawała jeńcom wody.
„To przecież też ludzie!” – mówiła sobie.
Obcy byli coraz bardziej wyczerpani, aż w końcu zatrzymali się na postój nocny, po kilku godzinach. Słońce zaszło dawno, mogła być już druga, albo trzecia w nocy.
Nimrodel zsiadła z konia, aby rozprostować nogi.
- Kto rozpali ogień? – zapytała, ale odpowiedziała jej cisza, więc przyklękła, odgarnęła ręką zeschłe liście ściółki, pozbierała pobliskie kamienie i ułożyła je w krąg, tym samym robiąc miejsce na ognisko. Potem podniosła suche gałązki na rozpałkę.
Jeńcy, siedzący nieopodal, śledzili jej pracę, co bardzo ją irytowało. W końcu zabrała się za rozpalenie ognia. Gdy jej się udało, usiadła na zwalonym pniu drzewa i sennym wzrokiem zaczęła wpatrywać się w płomienie. Dlaczego zrobiło się tak cicho? Dopiero po chwili jasnowłosa dziewczyna zorientowała się, że jej towarzyszki poszły po drewno. Nie przejęła się tym zbytnio.
- Dziękuję – nagle, z zamyślenia wyrwał ją głos ciemnowłosego mężczyzny.
Wcześniej nie słyszała, by się odzywał, zaskoczyło ją to. Dziękuję? I dlaczego wyraz zaciętości znikł z jego twarzy, ustępując zakłopotaniu?
- Za zioła i wodę – kontynuował.
Jego głos był przyjemny, nie pasował do tej twarzy.
- Nie ma o czym mówić – odparła szybko Nimrodel, nie chcąc dalej ciągnąć tej rozmowy.
- Nimrodel… - odezwał się znowu. – Masz na imię Nimrodel, prawda?
- Tak… - odpowiedziała, po czym wskazała na śpiącą dziewczynę. – A kim wy jesteście? I czego od nas chcecie? Dlaczego napadacie na nas i ostrzeliwujecie?
Teraz jego twarz przybrała niedostępny wyraz. Spojrzał na nią nieufnie.
- Tego nie mogę powiedzieć – rzekł.
- Domyśliłam się! – prychnęła pod nosem i oddaliła się w stronę konia.
„No tak, jak zwykle” – mówiła sobie w myślach. – „Nic nie uda mi się dowiedzieć, nawet jeśli by chodziło o moje życie…”
Gdzieś w zaroślach zagrały pierwsze świerszcze. Odgłos kroków w lesie przybliżył się – reszta kompanii wracała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
girlinthemirror
Administrator



Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: :)
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Czw 20:41, 17 Cze 2010    Temat postu:

Podczas dalszej drogi Delimorn czujnie przypatrywała się Nimrodel. Widziała w jej oczach smutek, nieobecność.
- Coś ją gryzie... - pomyślała. - Muszę z nią później porozmawiać...Może nie podoba jej się, że tak brutalnie traktuję wrogów. Ale nie będę się z nimi łagodnie obchodzić, bo mogliby nas pozabijać! Ba, na pewno by to zrobili!
Następne godziny przebiegały bez niespodzianek, jednak Delimorn wciąż zachowywała czujność.
Wciąż jechały, swoimi końmi tworząc trójkąt - ona i Mistral z przodu, a Nimrodel z tyłu, cały czas opiekująca się zakładnikami. Irytowało to resztę.
- Nimrodel, to nie są nasi przyjaciele, zostaw ich! Musimy się śpieszyć! - w końcu upomniała ją przywódczyni.
Kiedy zapadł zmrok, zatrzymali się na postój nocny. Delimorn i Mistral, widząc jak Nimrodel rozpala ognisko, udały się do lasu po drewno. Przywódczyni szła przodem, uważnie obserwując okolicę. Czuła lekki niepokój. Postąpiła naprzód. Las w którym się znajdowały, nie wyglądał przyjaźnie. Usłyszała szelest w krzakach. Bezszelestnie podeszła w ich stronę i dała znak Mistral by strzelała, po czym odsunęła się, by nie dostać. Z krzaków wyskoczyła ich zakładniczka, Delimorn nie wiedziała jak się uwolniła, nie miała jednak czasu na rozmyślania, bo wrogo nastawiona dziewczyna dziko rzuciła się na nią z nożem. Ona jednak przytrzymała ją mocno by do tego nie dopuścić. Rozpoczęła się szarpanina. W końcu nóż, którym napastniczka atakowała, trafił nią samą. Dziewczyna, wciąż z zaciętością na twarzy, upadła na ziemię. Wiedziała, że zaraz umrze i jej tajemnica jest nieważna.
- Szukamy Nimrodel, Delimorn i Mistral – trzech zwiadowczyni, które zagrażają naszemu zadaniu. – powiedziała, zaciskając zęby z bólu. – Mój brat… nie zabijajcie go!
Po tych słowach spokojnie zamknęła oczy i odeszła.
Dalszą drogę przez las towarzyszki przebyły w milczeniu. Żadnej nie było do śmiechu, chciały w reszcie opuścić ten las, który przyniósł im tylko śmierć.
Z drewnem wróciły do Nimrodel. Mijając miejsce zbrodni starały się nie patrzeć na martwe ciało.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez girlinthemirror dnia Czw 20:42, 17 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nimrodel
Junior Admin



Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 585
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Pią 14:53, 18 Cze 2010    Temat postu:

Nimrodel oparła się o swojego konia. Bolała ją głowa, była zmęczona. Cichy trzask palonych gałązek uspakajał i usypiał. Jej oczy powoli zaczęły się zamykać. Nagle doszło ją czyjeś wołanie.
"Ach tak, wróciły" - pomyślała i ruszyła naprzeciw nadchodzących Delimorn i Mistral.
Przywódczyni nie była w dobrym nastroju. Wręcz przeciwnie, była wściekła. Dosłownie wyrzuciła z siebie całą historię zdarzenia, jakie spotkało ich w lesie. Okazało się, że zakładniczka, ta dziewczyna, która napadła na nie razem z ciemnowłosym mężczyzną, uciekła i rzuciła się na nie z nożem.
"Jakim cudem? Skąd... Skąd miała nóż i jak się wyswobodziła?" - pytała siebie w myślach zaskoczona Nimrodel.
Potem Delimorn, ciągle zła i zdenerwowana, zaczęła obrzucać jasnowłosą dziewczynę oskarżeniami. Z początku jakoś wytrzymywała, jednak potem nie dała rady i wybuchła.
- Nie! - krzyknęła. - Prawda jest taka, że ja cały czas tutaj siedziałam, a ona cały czas smacznie spała. Nasi jeńcy byli związani tak mocno, że prawie zatrzymaliśmy im krążenie krwi, a przecież to też ludzie! Wzięliśmy ich jako zakładników, a traktujemy gorzej niż psy! Skąd ona miała nóż, nie wiem i się tego nie dowiem, ale na pewno nie wyciągnęła go z naszych juków, ponieważ byłam przy koniu! Wiem, że nasza kłótnia nie wróci jej życia.
Ostra wymiana zdań na chwile została przerwana. Nimrodel spojrzała na ciemnowłosego mężczyznę, który z niedowierzaniem patrzył na miejsce, w którym jeszcze przed chwilą spała jego siostra. W jego oczach nie było ani łez, ani smutku, lecz wściekłość i wielki zawód. Jasnowłosa dziewczyna odwróciła wzrok.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nersi
Game Master



Dołączył: 10 Gru 2009
Posty: 748
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ouferia
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Nie 15:39, 20 Cze 2010    Temat postu:

Podczas całego zamieszania Nersi posadziła szybko Cessie na konia, sama na niego usiadła i galopem uciekły zdala od nieprzyjemnych wydarzeń, które mogłyby się tam rozegrać. Nersi nie chciała zostawiać ich samych. Zdążyła się w pewnym sensie przywiązać do zwiadowców, ale wiedziała, że Delimorn poprosiła ją o zaopiekowanie się dziewczynką, dlatego, że tam byli potrzebni zwiadowcy, a ona nim nie była. Jechały przez ciemny las. Nersi słyszała ciche szlochanie dziewczynki, które rozchodziło się echem po całym lesie. Cały czas zastanawiała się czy reszta jest bezpieczna i czy nic im się nie stało.
Zmierzch zapadał bardzo szybko i Nersi zauważyła, że Ceres dziwnie wypatruje czegoś na końcu drogi. W pewnym momencie koń zatrzymał się.
- Co się stało? - zapytała Nersi. Wiedziała, że czarny koń jej nie odpowie, ale zawsze tak robiła, gdyż Ceres nauczony przez jej opiekuna "ludzkiego języka" potrafił dawać znaki, które Nersi nauczona była rozumieć.
- Co się dzieje? - spytała Cessie odwracając głowę w stronę Nersi. Miała podgrążone, czerwone oczy od płaczu, a teraz dodatkowo pojawiło się w nich przerażenie.
- Zaraz się dowiemy - powiedziała Nersi, a gdy zorientowała się, że Ceres nie chce iść dalej zsiadła z konia i nie zważając na ciche protesty małej dziewczynki ruszyła do przodu.
- Zostań tam - rzekła do Cessie trochę ostrzej niż zamierzała, ale gdy zobaczyła, że dziewczynka schodzi z konia nie miała innego wyjścia. Droga prowadziła na małe wgórze. Gdy tam weszła nie mogła uwierzyć własnym oczom. Przed nią rozciągały się pola uprawne. Droga prowadziła do wioski, która z daleka wyglądała jak budowle z małych i cienkich zapałek. Dzięki bardzo dobremu wzroku w ciemnościach zorientowała się, że wioska jest spalona. Nie tracąc czasu szybko wróciła do Ceresa i Cessie, złapała konia za uzdę i poprowadziła go w stronę wzgórza, głaskając czule po nosie.
-Tam jest tylko wioska, nie wiem dlaczego miałbyś się przestraszyć - zwróciła się do konia, a potem powiedziała Cessie - Droga ta prowadzi do wioski, któa niestety jest spalona. Pójdziemy tam zobaczyć czy kogoś tam nie ma. Być może dowiemy się czegoś bardziej szczegółowo.
*
- Tutaj nikogo nie ma - powiedziała Cessie około godziny później, gdy przeszukały już całą wioskę i spotkały się w miejscu, które kiedyś musiało być placem głównym. - Wioska jest pusta.
- Została nam jeszcze gospoda - rzekła Nersi do dziewczynki i zwróciły się w stronę wyjątkowo dużej układanki z zapałek. Szyld, który musiał wisieć nad drzwiami, leżał na ziemi. Nazwa "Pod gniazdem jastrzębia" nie dawała nic do zrozumienia. Nersi nawet zaczęła się zastanawiać czy tutaj wogóle są jastrzębie. Kazała Cessie zostać na zewnątrz i sama weszła do środka. W powietrzu unosił się zapach spalenizny, z czego Nen wywnioskowała, że nie minęło wiele czasu odkąd ktoś tę wioskę spalił. Przejechała palcem wzdłuż jednej z belek, które dość pewnie się trzymały. Kurz i pył i nic więcej. Westchnęła i wróciła do dziewczynki.
Nagle usłyszała jakieś krzyki. Nie czekając ani chwili dłużej złapała Cessie za rękę, zagwizdała, a gdy Ceres przybiegł wskoczyła na konia i pogalopowała w stronę pobliskich wzgórz. Mag u którego się uczyła nauczył ją, żeby nie czekać z decyzjami, dłużej niż jest to potrzebne. "Jeżeli widzisz, słyszysz lub czujesz jakieś niebezpieczeństwo nie czekaj aby zobaczyć co lub kto nim jest. Najpierw odjedź w bezpieczne miejsce, a potem zacznij działać." Nigdy za często nie stosowała się zbytnio do jego rad, ale tym razem było inaczej.
"Możesz być ze mnie dumny" pomyślała sobie ironicznie Nersi, jednak uśmiechając się mimowolnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nimrodel
Junior Admin



Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 585
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Nie 19:39, 20 Cze 2010    Temat postu:

Cisza, jaka zapanowała po sprzeczce, była nie do zniesienia. Ognisko paliło się nadal tym samym, ciepłym płomieniem, co chwila z ognia wystrzelały w powietrze pojedyncze iskry. Gdzieś w oddali odezwała się sowa.
Nimrodel, Delimorn i Mistral rozeszły się w swoje strony. Nimrodel z wściekłością wrzuciła małą gałązkę do ogniska.
"Dlaczego ja mam takiego pecha?!" - zapytała siebie w myślach i spojrzała w gwiaździste niebo.
Po chwili wstała i zdecydowanym krokiem podążyła w stronę lasu.
- Dokąd idziesz? - zapytał ktoś.
- Pochować tamtą dziewczynę - mruknęła cicho i odeszła.

Jasnowłosa dziewczyna odrzuciła warkocz do tyłu i otarła pot z czoła. Westchnęła cicho, po czym spojrzała na rezultat swojej pracy. Głęboki dół, w którym stała, wionął zimnem. Nimrodel wzdrygnęła się. Chciała mieć to jak najszybciej za sobą. Wyszła z dołu i przysiadła na wilgotnej od wieczornej rosy, ziemi. Schyliła głowę.
- Pomóż mi - zwróciła się do Mistral, która właśnie przyszła zobaczyć dlaczego dziewczyna tak długo nie wraca.
Były niedaleko obozowiska, przez rzadkie zarośla można było dojrzeć wyraźnie płomień ogniska i zarysowaną na jego tle ciemną sylwetkę brata nieboszczki.
Kobieta - zwiadowca skinęła ponuro głową i skierowała się do Nimrodel, by pomóc jej unieść ciało dziewczyny, jednak przerwał jej stanowczy głos.
- Nie! - zaprotestował ciemnowłosy mężczyzna. - Ja to zrobię.
Jasnowłosa dziewczyna skinęła głową, na znak, że się zgadza. Nie popatrzyła na Delimorn. Bądź co bądź, ale w tych sprawach wolała zdać się na własny instynkt. Wiedziała, jak potrafi boleć strata bliskiej osoby.
- Tak - rzekła. - Tak, niech pochowa siostrę.
Mistral podeszła do niego i przecięła pęta, wiążące mu nogi, aby mógł wstać. Nie istniała obawa, iż mógłby zbiec, ręce wciąż miał związane, poza tym przez dłuższy czas nie ruszał się z miejsca.
Niepewnym krokiem, choć wytrwale, doszedł do miejsca pochówku i ujął swą siostrę za ramiona.
- Czy mogłabyś... - zwrócił się do Nimrodel.
Jasnowłosa dziewczyna skinęła lekko głową i wzięła tragicznie zmarłą za nogi, po czym wspólnymi siłami, złożyli ją w prowizorycznym grobie. Nie było czasu na budowanie trumny, ani niczego, co choć trochę by ją zastępowało. Po policzku zaciętej twarzy mężczyzny spłynęła jedna łza, gdy zszedł na dół, aby przykryć twarz siostry skrawkiem materiału...

Była już bardzo późna noc, gdy wszyscy razem w końcu usiedli w ciepłym blasku ognia, aby posilić się i odpocząć.
Nimrodel siedziała, oparta o pień sosny, pogrążona w smutnych rozmyślaniach. Napięta atmosfera między nią, a przywódczynią grupy poszukiwawczej (a może pościgowej?) nieco zelżała, jednak nie tak bardzo. Jasnowłosa dziewczyna nie mogła tej nocy spać. Zbyt wiele się wydarzyło.
- To śmieszne - ciszę przerwał głos ciemnowłosego mężczyzny. - Co... Co ja tu robię? Dostałem misję, wraz z siostrą, napadamy na was, pojmujecie nas, potem się nami opiekujecie... Potem ona... ginie... Nie. N-nie... Wybacz, ja... Nie wiem po co ja to mówię.
Nimrodel przyjrzała mu się badawczo.
- Rozumiem - rzekła. - Za dużo wydarzeń, jak na jeden dzień. Za dużo bolesnych wydarzeń... Też tak kiedyś miałam. Ale, nie. Nie ważne.
- Wiem - przerwał jej.
Dziewczyna skupiła całą uwagę na jego słowach. Nieco zaskoczyło ją to, co powiedział.
- Co? - wypaliła.
Westchnął.
- Chodzi o to... - zaczął. - Bo wiesz... Ja... My... To znaczy...
Nimrodel zerwała się na równe nogi, by potem przyklęknąć przy nim z groźnym błyskiem w oku.
- Mów! - zakrzyknęła. - Mów natychmiast!
- Chodzi o moją, a właściwie naszą, misję - dokończył.
- Misję? - dziewczyna przełknęła to słowo z trudem. - Powiedz. Powiedz, co było waszym zadaniem?
- Mieliśmy... Odnaleźć i... i zgładzić...
- Kogo?! Kogo mieliście zabić? - Nimrodel ożywiła się na całego. Serce podskoczyło jej do gardła.
- Nimrodel, właścicielkę dużego obszaru ziem w lennie Carway, córkę szanowanego przez króla szlachcica, która wyjechała jakiś czas temu, zostawiając swoje miejsce zamieszkania, a na nim uciążliwych sąsiadów, którzy mają go bronić, póki będzie żyła - rzekł ponuro.
Jasnowłosa dziewczyna poczuła, jak w gardle rośnie jej wielka, bolesna kula, którą trudno przełknąć.
Jego słowa sprawiły, że oczy zaszły jej mgłą, zrobiło jej się słabo, poczuła, jak z coraz większym trudem jej się oddycha...
- T-to niemożliwe! - rzekła. - Dlaczego ja?! Co takiego zrobiłam? I komu?!
Milczenie.
- Mieliśmy jeszcze zlikwidować Delimorn, Mistral i Nersi. Wychodzi na to, że wszystkie uczestniczki waszej drużyny - dorzucił jeniec.
- Kto was przysłał? - zapytała żywo Nimrodel. - Foldar?
Wolno pokręcił głową.
- Nie - zaprzeczył. - Tak się składa, że jego bliski przyjaciel. Człowiek, który od dawna ma chrapkę na twoje ziemie...
"Nie. Nie. To niemożliwe!" - wykrzykiwała w myślach jasnowłosa dziewczyna.
- Co... Co cię skłoniło do wyjawienia nam tego wszystkiego? - zapytała Nimrodel.
- Twój stosunek wobec mnie i mojej siostry - odparł. - Nie mogłem tak po prostu cię zabić. Nie mogłem nigdy zabić kogokolwiek, ale mój pan zmusza swoich poddanych. Wy byłyście naszym pierwszym zadaniem.
Jasnowłosa dziewczyna w tym momencie zachwiała się i byłaby upadła, gdyby w ostatniej chwili nie odzyskała przytomności umysłu i nie podparła się.
- Wszystko w porządku? - zapytał ciemnowłosy mężczyzna.
- Nie... Wiesz... Ja... - wykrztusiła. - Ja... Nadal nie mogę w to wszystko uwierzyć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nimrodel dnia Nie 19:47, 20 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
girlinthemirror
Administrator



Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: :)
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Pon 14:40, 21 Cze 2010    Temat postu:

Ta noc była dla Delimorn ciężka. Przywódczyni, zadręczając się wszystkim, wpatrywała się niemo w ognisko aż zgasło. Z samego rana pozostawiła śpiącą Nimrodel i niewolnika pod okiem Mistral, która była rannym ptaszkiem, po czym pobiegła do lasu. Kiedy była na polanie, usłyszała kroki. Odwróciła się.
- Demeres! Co ty tu robisz? – szepnęła, wtulając się w klacz. Ona, rozumiejąc uczucia właścicielki, zarżała cicho i dała znak, że powinny wracać. Dziewczyna posłuchała instynktu klaczy i wróciła do reszty.
Na miejscu zastała zbierającą rzeczy Mistral i Nimrodel śpiącą obok mężczyzny.
- Musimy wyruszać dalej! – powiedziała do Mistral. Ta skinęła głową i odparła:
- Trzeba ich obudzić. My tutaj wszystko zbieramy, a oni sobie śpią!
Z tym Delimorn się zgadzała dlatego szybko zabrała się za ich budzenie.
- Wstawajcie, wyruszamy! – krzyknęła.
Ostry dźwięk jej głosu obudził zwiadowczynię, ale niewolnik nie ruszył się z miejsca. Przywódczyni zaczęła nim potrząsać, a w końcu spoliczkowała go. Mężczyzna podskoczył i rozejrzał się wokoło przecierając oczy.
- Co się dzieje? – spytał ponuro.
- Wyruszamy w dalszą drogę, nie ma czasu. – usłyszał odpowiedź. – Mistral i ja pojedziemy przodem, ty pójdziesz za nami, a Nimrodel zajmie tylną pozycję. Wszystko jasne? Mam nadzieję.
Po tych słowach Delimorn wskoczyła na konia i ruszyła przodem. Niewiele czasu minęło, nim Mistral ją dogoniła. W ciszy obserwowały teren.
Pod wieczór wyjechali z lasu, a przed nimi rozpostarły się pola uprawne. Na jednym z nich ujrzeli kobietę z dzieckiem, ze łzami w oczach wpatrującą się w dal. Na widok zbliżających się ludzi, kobieta złapała syna za rękę i podbiegła do nich, jednak widząc, że to zwiadowcy, nie ośmieliła się podejść bliżej, ani przemówić. Przywódczyni w tym czasie zsiadła z konia, zsunęła kaptur z głowy i podeszła do bliżej.
- Bez obaw, nic ci nie zrobimy…Powiedz nam kim jesteś. – powiedziała łagodnym głosem.
Kiedy kobieta podniosła głowę i spojrzała na nią z nadzieją, zauważyła ślady uderzeń i łez na jej twarzy.
- Kto ci to zrobił? Powiedz! Szukamy sprawcy tych wszystkich nieszczęść…
Na te słowa kobieta wybuchła łzami i w końcu zaczęła mówić:
- Jestem Bryluen, a to mój syn, Cane. Ja… nie potrafię o tym mówić… – znów zalała się łzami, ale po chwili kontynuowała – Dziś z samego mój mąż wyszedł orać ziemię. W południe, kiedy zamiatałam ganek, usłyszałam krzyk syna, wysłałam go by pomógł ojcu. Pobiegłam tam jak najszybciej, ale… było za późno. Oni… napadli na niego i zabili… Biczowali go, a na końcu… dostał nożem…
Upadła na ziemię nie mogąc powstrzymać żalu i łez. Delimorn uklękła obok niej i objęła ją. Wiedziała, że jako zwiadowca powinna zachować dystans, ale nie potrafiła być twarda w przypadku takiego nieszczęścia. Jej uścisk sprawił, że Bryluen mówiła dalej:
- Nad ranem zgrabili pola, a w południe spalili prawie całą wioskę. Było ich dwudziestu, najwyższy, bogato ubrany próbował wyciągnąć od Aleyna, mego męża, miejsce pobytu jakiejś księżniczki czy bogatej dziewczyny… Ale on nie wiedział! Zabrali jego ciało i pojechali z powrotem do wsi. Gdyśmy tam byli, ostała się tylko karczma i parę bogatych domów. A my naprawdę nic nie wiemy! – zakończyła swoją mowę kolejnym spazmatycznym płaczem.
- Spokojnie… Zabierzemy ciebie i twego syna w bezpieczne miejsce, nikt już was nie skrzywdzi! A sprawca waszego nieszczęścia zostanie przez nas złapany, nie pozwolimy by jeszcze kogoś skrzywdził! – uspokoiła ją. Po chwili wstała i zwróciła się do Nimrodel i Mistral – Pojadą z nami. Nimrodel, pójdziesz pieszo, dobrze? I tak wciąż zatrzymujesz się i schodzisz z konia. Twojego rumaka zajmie Bryluen z Canem. Ktoś ma inną propozycje? Nie? To jedziemy!
Przywódczyni pomogła wsiąść kobiecie na konia i usadowiła przed nią konia, po czym sama wsiadła i poprosiła Mistral by zajęła tylną pozycję.
Ruszyli. Delimorn wiedziała, że teraz zaczyna się poważniejsza sprawa, już nic nie będzie takie samo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nimrodel
Junior Admin



Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 585
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Pon 22:01, 21 Cze 2010    Temat postu:

Tej nocy Nimrodel spała niespokojnie. Dręczyły ją dziwne, przygnębiające sny. Śniło jej się, że widziała swój dom, cały w płomieniach. Na tle ognia rysowały się sylwetki ludzi z mieczami i łukami. Atakowali. Nacierali bez litości na wszystkich, których znała - jej sąsiadów, znajomych, przyjaciół... Zabijali ich, jednego po drugim. Chciała do nich pobiec, chciała krzyczeć, ale - jak to w snach - nie mogła zrobić ani kroku, nie mogła wymówić ani słowa. Aż w końcu człowiek w ciemnym płaszczu zaczął biec w jej stronę. Napiął łuk i... Dziewczyna obudziła się. Przez chwilę nie mogła otrząsnąć się ze strachu, jaki zwykle odczuwa się po sennym koszmarze. Dopiero po chwili przyszła do siebie i wstała. Podeszła do swojego konia, by lepiej przymocować juki, po czym wsiadła na niego i bez słowa wyjechała za Delimorn i Mistral. Zawahała się na chwilę.
- Chodź - rzuciła beznamiętnie w stronę ciemnowłosego mężczyzny, a gdy ten dołączył, zamknęła pochód.

Jechali miarowym tempem, przez cały dzień. Gdy w końcu, wieczorem wyjechali z lasu i dotarli na pola uprawne, dostrzegli kobietę z dzieckiem, stojącą w zbożu. Smutna, przeraźliwie smutna. Wkrótce opowiedziała Delimorn o wszystkim, o tym, że zabito jej męża i wypytywano o...
"Nie!" - stanowczo zaprzeczyła w myślach jasnowłosa dziewczyna. - "Dlaczego mam wrażenie, że tym bandytom chodziło o mnie...? Czy już do końca życia przyjdzie mi uciekać?!"
Przywódczyni nakazała Nimrodel udostępnić jej konia Bryluen i jej synowi, kobieta-zwiadowca spełniła polecenie i tym razem szła pieszo. Dalej zamyślona, dalej milcząca.
- Dokąd jedziemy? - usłyszała ciche pytanie niewolnika.
Nie miała najmniejszej ochoty odpowiadać na nie. Przeczekała długą chwilę, po czym wycedziła:
- Do wioski, którą spalił prawdopodobnie twój pan.
Doszło ją ciężkie westchnienie.
- Nie jestem za to wszystko odpowiedzialny - powiedział. - Mówiłem już, że on mnie zmusił...
- Zmusił? - powtórzyła z wściekłością. - Jednak, jak widzę, to nie powstrzymało cię przed strzelaniem do nas, ściganiem, tropieniem. Pewnie również przesyłaniem wiadomości o tym, gdzie jesteśmy. Tak, to twoja misja, którą wypełniałeś do tego momentu. Dalej nie wypełnisz.
- Chciałem... - zaczął.
- Nic nie chciałeś - przerwała mu. - Jesteś sługusem Foldara i tyle! A teraz zamknij się!
- Nie jestem sługą Fol...
- Więc jeszcze gorszego człowieka - ucięła i na tym się skończyło.
Miała dość, była zaniepokojona, rozeźlona i zmęczona.

Po jakiejś godzinie dotarli na miejsce. Obraz nędzy i rozpaczy. Z miasteczka pozostały tylko zgliszcza, jednak w oddali stało kilka zachowanych domów.
"To pewnie te bogatych magnatów" - przeszło Nimrodel przez myśl.
Na samym środku wyrastała obszerna karczma. Na jej szyldzie widniała nazwa: Pod grubym wojem.
- Cudownie - wyrzekła ironicznie jasnowłosa dziewczyna. - Nie przedstawia się najlepiej... Wchodzimy? Zostajemy? Stawiam na to pierwsze... - dodała ponuro.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nimrodel dnia Czw 16:07, 02 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
girlinthemirror
Administrator



Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: :)
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Wto 19:39, 22 Cze 2010    Temat postu:

W końcu dojechali do wsi. Delimorn ze smutkiem patrzyła na spalone domy, martwe ciała leżące wokoło, przerażenie w zastygłych spojrzeniach. Tylko kilka trwalszych budynków się ostało. Wśród nich była solidnie zbudowana, podmurowana karczma . To właśnie do niej skierowała się drużyna. Przywódczyni, słysząc pytanie Nimrodel, zsiadła z konia i przeczytała:
- Pod grubym wojem. Hmm… dziwna nazwa. Ale miejsce wygląda porządnie i jest niezniszczone. Wchodzimy.
Po tych słowach podeszła do konia na którym jechała Bryluen z dzieckiem i pomogła im zsiąść. Chłopiec, gdy tylko stanął na ziemi, ruszył do środka. Za nim podążyła Nimrodel, której Delimorn zasygnalizowała by to uczyniła. W tym czasie ona zaprowadziła konie do znajdującej się obok stajni dla gości. W niej spotkała stajennego rozmawiającego ze zmartwionym gościem.
- Mój koń bardzo wychudł ostatnio. Nie chce nic jeść, jest za słaby by wyruszać. – zwierzał się klient.
Przywódczyni, usłyszawszy to, podeszła i z delikatnym, życzliwym uśmiechem, poradziła mu:
- Pewnie się zdenerwował wydarzeniami w wiosce. Konie czują takie rzeczy. Domieszaj mu do pożywienia cukier, by zjadł, i rumianek, na uspokojenie. Mam trochę przy sobie, mogę pożyczyć.
Mężczyzna uśmiechnął się do niej szeroko. Był wysoki i szczupły, miał miłą twarz, wesołe, charakterystyczne oczy w kolorze szaro – niebieskim i jasnobrązowe, kręcone włosy. Patrząc na niego, Delimorn wiedziała, że jest bardzo sympatyczny i honorowy.
- Dziękuję, na pewno pomoże. Jestem Daniel, a ty? – odparł na jej słowa.
- Delimorn. Tak mam na imię. Jestem zwiadowczynią, wyruszam z misją. Moja kompania jest na zewnątrz albo już w środku. Skąd przybywasz? – powiedziała na to.
Gdy stajenny zajął się ich końmi, razem wyszli na zewnątrz i skierowali się do środka karczmy.
- Przybywam z zamku Redmont, jestem rycerzem. Ty jesteś zwiadowcą… Jakim lennem się zajmujesz? – zapytał Daniel, otwierając przed dziewczyną drzwi.
W środku było dość pusto – trzech wystraszonych mieszkańców i drużyna wraz z Bryluen i jej synem. Delimorn i jej nowy znajomy podeszli do nich.
- Dziwne, że nie spotkaliśmy się wcześniej. Obecnie zajmuję miejsce Halta, który… na pewno wiesz. – mówiła mu. Po chwili zwróciła się do Mistral i Nimrodel – To Daniel, rycerz z zamku Redmont. Jest tutaj gościem. Danielu, oto moja drużyna – Nimrodel i Mistral. Jest jeszcze Nersi, ale musiała się odłączyć na jakiś czas.
Po zapoznaniu się, wszyscy usiedli przy jednym stole, a przywódczyni i rycerz wrócili do rozmowy:
- Ach, więc to ty jesteś słynną Delimorn. Baron Arald bardzo sobie ciebie chwali, powiada, że kiedyś przyniesiesz Araluenowi sławę większą niż Will czy Halt. – brzmiały słowa mężczyzny.
- To bardzo miłe z jego strony, jednak nie sądzę bym kiedyś przerosła takiego mistrza i jego wspaniałego ucznia. Sława jest nie dla mnie, nie zależy mi na niej… – przerwała, gdyż poczuła czyjąś rękę na swoim nadgarstku. Odwróciła się i ujrzała ośmiu uzbrojonych mężczyzn, którzy w tej chwili ruszyli na nich. Gdy bandyta obezwładnił przywódczynię, Daniel rzucił się na niego.
- Nie dotykaj jej! – wycedził, jednak jeden z napastników mocno go znokautował i mężczyzna padł na ziemię półprzytomny. Wciąż jednak walczył dzielnie, dopóki nie związano go i pobito do nieprzytomności.
- Barbarzyńcy! – krzyczała Delimorn. Mistral ruszyła jej na pomoc, tymczasem Nimrodel odciągnęła stamtąd Bryluen i Cane’a. Widząc to przywódczyni krzyknęła – Piwnica! Piw – ni – ca!
Mocny cios uciszył ją jednak. Kiedy napastnicy byli pewni, że się nie ocknie szybko, związali ją i ruszyli ku reszcie.
W tym czasie Bryluen otwarła klapę do piwnicy i weszła do niej z Canem, po czym szybko zaryglowała wejście. Byli bezpieczni. Czuła jednak ogromny ból z nieszczęścia dziewcząt, które ją uratowały. Objęła synka i zaczęła płakać.
Kiedy tak rozpaczała, Nimrodel, chroniona przez jakiś czas przez niewolnika, który również padł w jej obronie, dzielnie walczyła z czterema zbójnikami. Mistral zajęła się pozostałymi. W końcu jednak i one zostały związane. Wszystkich razem zabrano z karczmy i wsadzono do wozu. Nieprzytomna piątka została wywieziona i żadne z nich nie mogło nic na to poradzić…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nimrodel
Junior Admin



Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 585
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Czw 9:50, 24 Cze 2010    Temat postu:

Nimrodel otworzyła oczy. Ciemność. Po chwili zaczął docierać do niej obraz pomieszczenia, w którym się znajdowała. Następną rzeczą, było wrażenie, jakby podłoże się trzęsło, a dopiero potem do jej podświadomości doszły odgłosy otaczającego świata.
Jasnowłosa dziewczyna zamrugała kilka razy, by całkowicie odzyskać przytomność. rozejrzała się dookoła - na pewno byli w jakimś wozie, bo z zewnątrz dobiegało ją rżenie koni, a przyczepa co jakiś czas podskakiwała gwałtownie na wybojach gościńca. W końcu pojawił się koszmarny ból głowy. Nimrodel odnosiła wrażenie, że bicie jej serca odbija się dudniącym echem w jej umyśle. Jęknęła cicho i złapała się za skronie. Nie mogła nic sobie przypomnieć. Pamięcią powróciła do wydarzeń poprzedniego dnia... Przypomniała sobie wioskę, usłaną trupami, karczmę, piwnicę i... Nareszcie dotarło do niej wszystko - nagły atak napastników, walka, a potem... Potem... Cisza.
Dziewczyna zaczęła rozglądać się za swoją bronią - długim łukiem, kołczanem ze strzałami oraz dwoma nożami. Nigdzie jej nie było. W panice usiłowała dostać się do niewielkiego okienka w zabudowanej przyczepie, jednak nie mogła się ruszyć.
"Gdzie my jesteśmy?!" - przebiegło jej przez myśl. - "Ile już tak jedziemy? I dokąd?!"
Spojrzała na swoich towarzyszy. Z tego, co wywnioskowała, wszyscy żyli, byli tylko nieprzytomni, tak jak ona do tej pory. Nimrodel odetchnęła z ulgą. Może, przy odrobinie szczęścia uda im się łatwo wyswobodzić...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nimrodel dnia Czw 9:52, 24 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nersi
Game Master



Dołączył: 10 Gru 2009
Posty: 748
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ouferia
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Śro 12:49, 04 Sie 2010    Temat postu:

Nersi siedziała przy ognisku, rozpalonym wśród wzgórz, niedaleko spalonej wioski. Oparta o dość wysoki głaz wpatrywała się w wesoło skaczące iskry. Cessie smacznie spała, a głowę miała ułożoną na podołku Nen. Dziewczyna zastanawiała się nad poprzednim dniem. Szczerze mówiąc, gdyby była sama to zostałaby tam i wcale nie posłuchała zaleceń, które dawał jej nauczyciel. Jednak w racji tego iż była jeszcze Cessie - nie chciała narażać dziewczynki i schroniły się wśród pobliskich wzgórz. Ale nie na długo. Nen wróciła do wioski, a korzystając z tego, że wychowała się właściwie wśród zwierząt bezszelestnie przeszukała wioskę, aż w końcu natrafiła na dość dużą grupę ludzi. Ku jej przerażeniu usłyszała, że rozmawiają właśnie o wyprawie, w której uczestniczyła. Mówili o złapaniu Delimorn, Mistral i Nimrodel, ale niestety nie usłyszała co dokładnie zamierzają zrobić, bo wybuchło jakieś zamieszanie, po którym dwóch ludzi padło. Zauważyła, że ośmiu mężczyzn odłączyło się od grupy i podążyło na zachód, a reszta czyli pięciu skierowało się w stronę wzgórz, gdzie była ukryta Cessie i Ceres. Czym prędzej wróciła i udali się w głąb pagórków, które być może nie były ogromne, ale wystarczająco wysokie by znaleźć dogodną jaskinię, z której byłby widok na całą dolinkę.
Ognisko zaczęło dogasać, a Nersi miała już zamknięte powieki. Ceres spacerował sobie po dnie doliny zajadając świeżą trawę. Cessie przewróciła się na bok, a Nen miała dziwny sen. Była w jakiejś wiosce, która była w połowie spalona. Szyld na jednym z większych budynków pokazywał, że to gospoda. Nazwa "Pod grubym wojem" nie mówiła Nersi nic, równie dobrze mogłaby nie mieć nazwy. Zobaczyła jednak kogoś kto odwrócił jej uwagę od przemyśleń na temat nazwy gospody. Delimorn! Chciała coś powiedzieć, ale zorientowała się, że nie jest w stanie. Reszta drużyny także tam była. Nen zobaczyła nawet jakieś inne osoby, idące razem ze zwiadowczyniami, ale nie znała ich. Niedługo potem jak weszli do gospody, Nen zobaczyła właśnie tych ośmiu ludzi, których widziała w wiosce! Zorientowała się, że oni chcieli coś im zrobić dlatego próbowała się ruszyć, ale też nie mogła. Tylko obserwowała wydarzenia. Jednak wszystko się rozmazało, gdy mężczyźni wyprowadzili całą grupę z gospody, wszystkich nieprzytomnych, wsadzili ich na wóż i skierowali się na południowy zachód...
*
Nersi obudziła się gwłtownie zlana potem. Oślepił ją blask słońca.
- Co jest..? - mruknęła pod nosem i dopiero po chwili zorientowała się, że jest już dzień. Pokręciła głową i dotarło do niej to co jej się śniło. Śniło? Nie, to nie był zwykły sen. Doromir, jej nauczyciel mówił jej o czymś takim. Tak zwany sen proroczy, przedstawiał wydarzenia, które były naprawdę, ale z pewnym opóźnieniem czasowym. Rozpoznać można go po tym, że wszystko jest bardziej realistyczne niż w normalnym śnie, no i dzieje się naprawdę. Po chwili zorientowała się, że nie ma Cessie!
- Cessie! - zawołała przerażona i zbiegła na dno dolinki, gdzie zatrzymała się gwałtownie i odetchnęła z ulgą. Ceres trącał pyszczkiem leżącą na ziemi Cessie, która śmiała się głośnio i próbowała złapać konia. Nen założyła ręce pod boki i zaczęła szybko myśleć. Wie jak ci ludzie wyglądają. Wie, że wioska jest w połowie spalona, więc łatwiej będzie ją znaleźć. Wie, że z wioski skierowali się na południowy zachód.
- Ceres, Cessie - zawołała w ich w stronę. Dziewczynka wstała, a koń zastrzygł uszami. - Zbierajcie się, wyruszamy w dalszą drogę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anabell
Grafik



Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zabrze
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Czw 17:44, 05 Sie 2010    Temat postu:

Mistral przebudziła się gwałtownie z piekielnym bólem głowy. Przez chwilę nie mogła się poruszać, była zbyt oszołomiona. Jednak zaraz potem udało jej się zmienić pozycję na siedzącą. Rozejrzała się dookoła. Przestrzeń była dość mała, jak na ilość osób. "Musi być dzień" - pomyślała, widząc prześwitujące przez nieszczelne deski światło. Musieli jechać całą noc albo nawet więcej.
- Co tu się dzieje, do jasnej cholery? - mruknęła pod nosem, ale zaraz tego pożałowała. Ból był nie do wytrzymania.
Usłyszała jakiś ruch. Odwróciła się powoli w stronę, skąd dochodził dźwięk. Odetchnęła. Nimrodel siedziała pod ścianą, z podkurczonymi nogami, wpatrując się w Mistral.
- Nic ci nie jest? - zapytała dziewczyna, podchodząc bliżej.
- Głowa... Strasznie boli. - jęknęła zwiadowczyni. Przestała się starać, aby cokolwiek sobie przypomnieć. Nie miała siły, a i potęgowała tym ból.
- Dostałaś mocno w głowę. Widziałam. Walczyłaś do końca, a wtedy ten.... ten bandzior, zamachnął się i uderzył cię czymś ciężkim w głowę. Myślałam, że...
- Że po mnie. - wyszeptała słabym głosem Mistral.
Nimrodel potaknęła tylko głową i kazała jej odpoczywać. Zwiadowczyni nie chciało się spać, ale musiała nabrać sił, żeby się szybko uwolnić. Zanim oddała się w objęcia Morfeusza, pomyślała:
"Przydałyby się umiejętnośći Nersi..."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nimrodel
Junior Admin



Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 585
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Pon 19:12, 09 Sie 2010    Temat postu:

Po jakimś czasie bezczynnego siedzenia i wpatrywania się w ścianę skleconej naprędce klatki, Nimrodel zauważyła, że Mistral obudziła się.
- Nic ci nie jest? - zapytała.
- Głowa... Strasznie boli - wyszeptała tamta.
- Dostałaś mocno w głowę - wyjaśniła. - Widziałam. Walczyłaś do końca, a wtedy ten... Ten bandzior, zamachnął się i uderzył cię czymś ciężkim w głowę. Myślałam, że...
- Że po mnie - dokończyła Mistral.
Jasnowłosa dziewczyna przytaknęła. Wskazała jej, żeby z powrotem się położyła.
- Odpoczywaj - powiedziała. - W końcu ci przejdzie. Chyba wszyscy zostaliśmy ogłuszeni, mnie też okropnie łupało w czaszce...
Mistral dostosowała się do jej słów, a jasnowłosa dziewczyna znów odniosła wrażenie, że nie ma nic do roboty. Podniosła się, próbując ustać, jednak ból głowy, który przeszedł niedawno, powrócił, więc gdy tylko rozprostowała nogi, usiadła z powrotem.
"Ile jeszcze będziemy tak jechać?" - zaczęła się zastanawiać.
Nagle wóz stanął. Nimrodel poderwała się z miejsca i podeszła do okienka.
- Hej! - wrzasnęła. - Co się dzieje, dlaczego nas pojmaliście i dokąd nas wieziecie?!
Ludzie, stojący na przodzie odwrócili się gwałtownie. W końcu natrafili wzrokiem na twarz dziewczyny, którą ledwo obejmowało maleńkie okno.
- Stanęliśmy - odezwał się jeden z nich. - Pojmaliśmy was, bo tak nam się podobało, wieziemy was daleko stąd.
Jego towarzysze wybuchnęli śmiechem.
"Dowcipniś" - pomyślała Nimrodel z niesmakiem.
Prychnęła tylko i znów usiadła. Jednak wkrótce zawiasy drewnianej klapy zaskrzypiały i przyczepa otwarła się.
- Żyjecie? - zapytał.
- Ledwo - odcięła się jasnowłosa dziewczyna. - Dowiem się przyczyny porwania nas?
- W swoim czasie - rzekł krótko i rzucił do środka bukłak z wodą.
"Przynajmniej tyle" - pomyślała Nimrodel, gdy klapa przyczepy zamknęła się na powrót.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nimrodel dnia Pon 19:13, 09 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
girlinthemirror
Administrator



Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: :)
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Wto 21:17, 31 Sie 2010    Temat postu:

Delimorn obudził stukot końskich kopyt, chłód i ból - głowy, ciała, rąk. Otworzyła oczy, jednak mało zobaczyła. Zorientowała się jednak, że jest w jakimś wozie. Przypomniała sobie, że zostali napadnięci w karczmie spalonej wioski.
- Całe szczęście, chłopiec i jego matka uratowani. - pomyślała. - A nas... chyba porwano.
Po chwili zorientowała się, że jej towarzyszki są przytomne.
- Moja głowa... - jęknęła cicho. - Nic wam nie jest? Czy ktoś wie, gdzie jesteśmy?
Mówiła cicho, by porywacze jej nie usłyszeli.
- W przyczepie... Nie chcą nam powiedzieć, dlaczego nas porwali. - usłyszała od Nimrodel.
W krótkim czasie spośród mroku zaczęła wyróżniać kształty. Zorientowała się, że obok niej leży Daniel, cały poobijany i nieprzytomny. Gdy dotknęła jego twarzy, poczuła krew na palcach.
- Daniel! - szepnęła z rozpaczą, po czy, zwróciła się do reszty - Wciąż jest nieprzytomny, cały we krwi! Jego też porwali... To wszystko moja wina, wpakowałam go w to! Próbował mnie bronić!
Zauważyła, że Nimrodel i Mistral też nie wyglądają najlepiej.
- Muszę was opatrzyć! Znalazłam tutaj kilka szmat, mam też zioła i olejek. Obmyje wam rany i opatrzę tym, co tu jest. Powinno pomóc.
Zanim zdążyły zaprotestować, zwiadowczyni sporządziła opatrunki i zabrała się do roboty. Gdy skończyła, nachyliła się nad nieprzytomnym chłopakiem i jego też opatrzyła oraz podała mu wody. Działania przyniosły efekty - Daniel otworzył oczy.
- Gdzie ja jestem? - spróbował się podnieść, jednak dopiero po kilku próbach mu się udało. - Nic ci nie jest? Wstyd mi, że nie potrafiłem cię obronić...
- Nie powinnam cię w to wszystko pakować! Nie powinieneś się niczego wstydzić! - odparła.
- Cicho tam! - usłyszeli, że ktoś otwiera wejście do przyczepy. - Wychodzimy!
Wyciągnął ich wszystkich na zewnątrz. Przez chwilę Delimorn nic nie widziała, oślepiona przez słońce. Kiedy odzyskała ostrość widzenia, spostrzegła, że kogoś brakuje.
- Gdzie jest niewolnik? - powiedziała cicho do stojącej obok Mistral. Ta jednak nie zdążyła odpowiedzieć, zrobił to za nią porywacz:
- Ten mężczyzna, który był tu z wami? Walczył dłużej, przywiązaliśmy go do konia... Oto i on!
Gdy przyprowadzono mężczyznę, dziewczyny pobladły. Nie wyglądał on dobrze, był słabszy niż którekolwiek z nich. Nimrodel chciała do niego podejść, ale jeden ze zbójów złapał ją za przegub i nie mogła się ruszyć.
Delimorn przeczuwała, że teraz będzie coraz gorzej.
- Będę walczyć do końca! - pomyślała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nersi
Game Master



Dołączył: 10 Gru 2009
Posty: 748
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ouferia
Płeć: Dziewczyna

PostWysłany: Czw 15:52, 02 Wrz 2010    Temat postu:

Stukot końskich kopyt rozchodził się po lesie. Nersi wściekła, że robią tyle hałasu, nie powstrzymała się i warknęła:
- Pewnie słyszą nas w Skandii... Czy ty naprawdę nie potrafisz być ciszej?
Koń zatrzymał się. Dziewczyna poczuła lekkie wyrzuty sumienia i poklepała go.
- No już, przepraszam.-powiedziała i westchnęła. Cessie kręciła się bez przerwy w siodle przed Nersi i od czasu do czasu zdarzyło się, że tak bardzo przechyliła się aż spadała z konia, a czarodziejka razem z nią. Podróżowały już dłuższy czas, jednak musiały dbać o podstawowe środki bezpieczeństwa.
Droga znikała za zakrętem, a za nim zobaczyły... spaloną wioskę.
- To tutaj? - zapytała Cessie odwracając się tak, aby spojrzeć na Nersi, co przyniosło nie taki efekt jaki chciała. Poczuła, że spada, ale w ostatniej chwili starsza dziewczyna złapała ją.
- Nie rób tak nigdy więcej - powiedziała spokojnie, ale stanowczo, na co Cessie spuściła oczy.
- Przepraszam - rzekła, ale z natury niepohamowana ciekawość nie dała jej spokoju - Ale to tutaj, prawda?
- Zaraz się dowiemy - odpowiedziała, a widząc, że dziewczynka chce zadać kolejne pytanie przyłożyła jej palec do ust. - Ciii... nic nie mów. Możesz przez następne piętnaście minut nie odzywać się?
Widząc, że Cessie kiwa potwierdzająco głową uśmiechnęła się i popędziła konia do galopu.
*
Jechały w milczeniu przypatrując się martwym ciałom i spalonym domom. Zaledwie kilka budynków nadal stało w tym duża gospoda. Podeszły do niej, prowadząc Ceresa i Nersi zobaczyła tabliczkę z napisem "Pod grubym wojem". Ucieszyła się na ten widok, ale uśmiech zniknął jej z twarzy, gdy przypomniała sobie, co się tutaj wydarzyło. Zostawiła konia przed karczmą i razem z Cessie weszły do środka.
Od razu zorientowała się, że coś jest nie tak. Gdy weszła gospodarz spojrzał na nią z przerażeniem i smutkiem w oczach. Pokręcił głową i wrócił do swojej pracy. W pomieszczeniu znajdowało się zaledwie kilka osób. Dwaj wieśniacy próbowali rozmawiać z roztrzęsioną kobietą. Mały chłopczyk siedział przytulony do niej, z czego Nersi wywnioskowała, że jest jej synem. Postanowiła nie zwlekać i od razu podeszła do nich.
- Przepraszam - zaczęła. Wszyscy popatrzyli na nią. - Potrzebuję pomocy. Niedawno kilku mężczyzn porwało stąd trzy dziewczyny i... - urwała patrząc na twarz kobiety. Nagle sobie coś uświadomiła - już wcześniej ją gdzieś widziała, ale gdzie... Poczuła jak Cessie mocno łapie ją za rękę.
- Nersi?
Poczuła jakby jakaś żarówka, wcześniej wyłączona teraz zaczyna świecić. Tę kobietę widziała w tym swoim śnie proroczym, jak razem z chłopcem wchodziła do piwnicy.
- Nen?
- Poczekaj chwilę - mruknęła w stronę Cessie i zwróciła się do kobiety - Pani widziała, co się tutaj wydarzyło, prawda?
Ta zaś popatrzyła na nią przerażona.
- A-a skąd t-ty o tym wiesz? - jąkając się wstała.
- To nie jest ważne - odpowiedziała dziewczyna i poczuła, że serce bije jej coraz szybciej. Czyli nie zaprzeczyła! - Widziała to pani?
- Tak, niestety - rzekła i po jej policzku spłynęła łza - Jakiś czas temu spotkaliśmy je, a one zabrały nas ze sobą. Podróżowaliśmy trochę razem, ale właśnie ostatnio... - płakała na dobre. Nersi zrobiło jej się żal. Usiadła koło kobiety i ujęła jej dłoń.
- Proszę przestać płakać. Nie oczekuję, że powie mi pani wszystko, ale proszę tylko o jakieś szczegóły. Coś, co pomogłoby mi je odnaleźć.
- Bryluen, mam na imię Bryluen - rzekła tamta, ocierając twarz. - A ty nazywasz się...?
- Nersi.
- Nersi... - szepnęła Bryluen - Delimorn mówiła coś, że musiałaś się odłączyć od nich.
- Ach, tak. - dziewczyna wskazała na Cessie - Trzeba było ją chronić, a przy takim tempie tej podróży było to niemożliwe.
Westchnęła. Bała się, że nie zdoła odnaleźć Delimorn, Mistral i Nimrodel. Tak naprawdę zastanawiała się czy one jeszcze żyją. Bo jeżeli nie...
- Nersi, jestem zmęczona - szepnęła jej Cessie do ucha i ziewnęła. Czarodziejka popatrzyła na nią. Sama ledwo co stała na nogach, a chciała jak najszybciej wyruszać w podróż. Uświadomiła sobie jednak, że nie będą w stanie jechać dalej jeżeli się nie prześpią i nie odpoczną trochę. Zwróciła się do właściciela:
- Macie jakieś wolne pokoje? - Ten kiwnął głową. Dziewczyna popatrzyła na Bryulen. - Jutro z samego rana opowiesz mi wszystko, co wiesz.
- Dobrze - odpowiedziała kobieta. Nersi wstała, złapała Cessie za rękę i skierowały się w stronę schodów.
Nagle do głowy przyszła jej dziwna, ale realna myśl.
A gdyby tak spróbować skontaktować się z którąś z dziewczyn telepatycznie?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nersi dnia Czw 16:01, 02 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum http://filmyksiazkiseriale.fora.pl Strona Główna -> RPG / I RPG - Zwiadowcy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin